Możliwe, że część z Was o niej słyszała. Kawa kopi luwak – „najdroższa kawa na świecie”, „najlepsza kawa świata”. Jedna jej filiżanka w londyńskiej restauracji potrafi kosztować nawet 1500 zł! Czy słusznie? Odkrywamy przed Wami prawdę o kopi luwak.
KAWA KOPI LUWAK – NAJDROŻSZA NA ŚWIECIE
Czy Wy też zauważacie tę prawidłowość, że produkty celujące w snobistyczną klientelę są zazwyczaj etycznie dwuznaczne? Często wcale nie konkurują jakością, ale jakimś „wydumanym” i silącym się na oryginalność sposobem wytwarzania, co ma przyciągnąć zblazowanych bogaczy, chcących za wszelka cenę się wyróżnić. Nie inaczej jest w przypadku kopi luwak.
JAK POWSTAJE KAWA KOPI LUWAK?
Kawa kopi luwak powstaje w lekko obrzydliwy sposób. Jest ona wytwarzana z ziaren kawy pieczołowicie wygrzebywanych z odchodów łaskuna, zwanych również cywetą lub luwakiem. To urocze zwierzę przez lata było uważane za szkodnika na plantacjach kawy. Dlaczego? Luwak żerując na kawowych krzaczkach zawsze wybierał te najbardziej dojrzałe i najlepsze owoce kawowca. Historia „odkrycia” tej kawy sięga XVIII wieku, gdy na Jawie i Sumatrze kawowe plantacje były własnością Holendrów, którzy zakazywali miejscowym zbierania ziaren z drzewek na własny użytek. W związku z tym, lokalna ludność zaczęła próbować przygotowywać napój z oczyszczonych owoców, które wydalił łaskun. Szybko odkryli, że enzymy trawienne w jego przewodzie pokarmowym sprawiają, że kawa traci charakterystyczny kwaśno – gorzki smak, w zamian zyskując łagodny i delikatny aromat. To sprawiło, że kawa ta, głównie dzięki „niezwykle oryginalnemu” pochodzeniu, zaczęła być niezwykle popularna wśród elit tego świata. Niewielka podaż (ok. 300-400 kilogramów) wpłynęła na jej zawrotne ceny dochodzące do 3000 dolarów za kilogram! Stąd wzięła się najdroższa kawa świata.
KOPI LUWAK – OKRUTNA PRAWDA
Taka żyła złota nie mogła przejść bez echa. Ci bardziej przedsiębiorczy lokalsi, wzięli sprawy, dosłownie, w swoje ręce i zaczęli łapać cywety. Dziesiątki tysięcy biednych łaskunów pozamykano w klatkach. Są na siłę karmione wyłącznie owocami kawowca (normalnie to tylko niewielki dodatek w ich diecie), w ilościach stanowiących równowartość 100 filiżanek kawy dziennie wypijanych przez człowieka. Wyobrażacie to sobie? Naćpane kofeiną luwaki szaleją – gryzą kraty, biegają wkoło, wydrapują swoje futerko… Wykończone zwierzęta bardzo szybko umierają. Przerażające, czego potrafią dopuścić się ludzie dla odrobiny snobizmu. Bo przecież nie o wyjątkowy smak tu chodzi – cywety są karmione byle jakimi ziarnami kawy, nie mają już szansy wybierać tych najlepszych prosto z drzewka.
Z LUWAKIEM TWARZĄ W TWARZ
Pewnie zastanawiacie się, gdzie w takim razie zrobiliśmy zdjęcia tego przeuroczego łaskuna. Wracając z balijskiej świątyni Tanah Lot, zabłądziliśmy w jednej z bocznych uliczek. Zmęczeni, zdecydowaliśmy się zatrzymać na kawę w najbliższej kawiarni. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy na jednej z podsufitowych belek zobaczyliśmy… luwaka (a w zasadzie luwaczycę) z małym luwaczkiem! Skąd się tam wzięły? Właściciel uratował cywetę, gdy zobaczył w jakich warunkach była trzymana na jednej z „plantacji”… Okazało się, że czekała go niespodzianka – była w ciąży! Od tej pory stali się nierozłączni – w nocy żerowała swobodnie na zewnątrz, w dzień wypoczywała z maluchem pod sufitową belką w cieniu. Jak tu nie wypić kawy w takim towarzystwie? Luwaczek przydreptał w końcu do naszego stolika i postanowił się na nim zdrzemnąć… Gdy tylko poczuł zapach kawy z naszych filiżanek, wystrzelił jak z procy! Widocznie musiała być dobrej jakości, skoro nawet łaskun chciał jej spróbować 🙂 Urocze doświadczenie!
JAK MOŻECIE Z TYM WALCZYĆ?
Po prostu nie pić i nie kupować kopi luwak, jeśli nie znacie jej źródła. Nawet kawa oznaczona jako „od żyjących na wolności cywet” często jest sfałszowana, ze względu na brak jakichkolwiek kontroli w tym rejonie świata. Trudno o taką gwarancję. Szerokim łukiem omijajcie też turystyczne „plantacje” na Bali, w których widzicie luwaki w klatkach – na 100% są na kofeinowym haju. Jeśli nadal Was nie zniechęciliśmy do spróbowania tej kawy, może przemówi do Was opinia o smaku kopi luwak wydana przez Special Coffee Association of America: „W tej kwestii panuje ogólna zgoda w branży… po prostu smakuje źle (…) To oczywiste, że kopi luwak sprzedaje się dzięki dobrej historii, która za nią stoi, a nie jakości„. Także w „ślepych testach” kawa ta nie była wskazywana jako najlepsza. Lepiej sięgnijcie po niekontrowersyjną, tańszą (nadal drogą!) i lepszą Jamaica Blue Mountain!
Brak komentarzy